Rozważanie na Wielki Czwartek 2020
2 Mż 12,1-14
Dzisiaj Wielki Czwartek – dzień ustanowienia Wieczerzy Pańskiej, o czym przypominają nam bardzo wyraźnie teksty biblijne, zwłaszcza te z Nowego Testamentu. Zazwyczaj jako księża wykorzystujemy ten dzień, aby przypominać o roli i znaczeniu Wieczerzy Pańskiej dla naszego życia i dla naszej wspólnoty, a następnie zapraszamy wszystkich do przystąpienia do Komunii.
Dzisiaj jest to niemożliwe. To pierwszy taki Wielki Czwartek jaki pamiętam. Bardzo ciężko przygotowywało mi się to dzisiejsze rozważanie, ponieważ mówienie o cudzie Wieczerzy Pańskiej w sytuacji, gdy nie możemy go namacalnie doświadczyć, wydaje mi się nieco niestosowne. To trochę tak jak z mówieniem głodnemu o pysznym, świeżym, pachnącym, chlebie – najlepiej jeszcze z chrupiąca skórką. A potem dodanie: „no szkoda, że go nie ma”.
W takim myśleniu utwierdził mnie dzisiejszy tekst kazalny ze Starego Testamentu, wierzę, że nie przypadkiem, bo teksty liturgiczne są ustalane z wieloletnim wyprzedzeniem. Ten tekst kieruje nasze myśli nie do historii o ostatniej wieczerzy, czego moglibyśmy się dzisiaj spodziewać, lecz do historii wyjścia narodu Izraelskiego z niewoli egipskiej, a więc do wydarzeń o ponad 1000 lat wcześniejszych. Nie oznacza to jednak, że obie historie wcale się nie łączą albo że są totalnie odrębne! Nie! Niemożliwym jest, aby tak było, bo przecież święto Paschy, o którego początkach dzisiaj czytamy, jest tym samym świętem, podczas którego Jezus ustanowił sakrament Wieczerzy Pańskiej. Jednak wypełniając rytuały i tradycje związane z Paschą, które mają swój początek w historii z 2 Księgi Mojżeszowej, Jezus zmienił ich znaczenie. Dokonał ich reinterpretacji (np. barankiem paschalnym staje się sam Pan Jezus).
Jednak sam rdzeń Paschy pozostaje niezmienny i jest także obecny w naszych Świętach Wielkiej Nocy. Tym rdzeniem, podstawą, fundamentem jest wierny Bóg! Dlaczego? Doskonale to widać w dzisiejszej historii!
Izraelici, o których czytamy w 2 Księdze Mojżeszowej od wielu lat są niewolnikami w Egipcie. Przybyli tam w poszukiwaniu chleba i początkowo dobrze się im układało, ale z biegiem czasu zostali uznani za mieszkańców drugiej kategorii, za obcy element i zostali zagonieni do ciężkiej, niewolniczej pracy. Nadeszła czarna godzina dla ludu Bożego. Dlatego w swoim cierpieniu, w ciemności bólu i strachu, zaczęli wołać do Boga o ratunek. Bóg, jak dobrze wiemy, wysłuchał ich błagania i przysłał Mojżesza z Aaronem, którzy interweniowali u faraona, by wypuścił naród na wolność. Faraon jednak, mimo plag zsyłanych na jego kraj, nie zamierzał pozwolić odejść Izraelitom – nic dziwnego, po prostu byli dla niego zbyt cenną siłą roboczą.
Wcześniej sobie tego nie uświadamiałem, ale historia, którą dzisiaj czytamy rozgrywa się między 9 a 10 plagą. Pomyślmy, co mogli czuć izraelici w takiej sytuacji, gdy po 9 strasznych plagach – a nie wiedzieli ich będzie – faraon dalej nie zmieniał swojego zdania? Czyż nie mogli czuć rozczarowania? rezygnacji? strachu? przerażenia? beznadziei? A więc nie dość, że byli niewolnikami, to jeszcze tkwili w ciemności, która mogła paraliżować ich serca. Stali się niewolnikami strachu, niepokoju i braku nadziei.
Ale to właśnie wtedy, w najczarniejszej godzinie, Bóg pokazuje, że nie zapomina o swoim ludzie, że On cały czas z nimi jest. Daje polecenia, które ochraniają lud przed ostatnią plagą, a następnie wyprowadza ich na wolność!
Święto Paschy jest jednym z najradośniejszych świat judaizmu, które przepełnia wdzięczność za Bożą ochronę. Żydzi do dzisiaj świętują pamiątkę wyzwolenia z niewoli egipskiej – pamiątkę wyprowadzenia na wolność.
Bóg w tej historii ukazuje się jako Zbawiciel, Ten, który ochrania swój lud i wyprowadza go z niewoli na wolność. Bóg jest wierny, nie porzuca swojego ludu i się nim nieustannie opiekuje.
Jeśli się zastanowimy, to odkryjemy, że to samo świętujemy podczas Wielkanocy – mimo tego, że odnosimy się do zupełnie innych wydarzeń. Chrystus ofiarując swoje ciało i krew, o czym szczególnie przypominamy sobie w Wielki Czwartek, daje nam wolność. On doświadczył ciemności w Wielki Piątek, ale i światła zmartwychwstając w wielkanocny poranek. On to wszystko przeszedł. Dzięki temu zbawia nas od ciemności, która jest w nas. Wyprowadza nas z naszego Egiptu, który przyjmuje różne postaci: wstydu, żalu, grzechu, poczucia winy, cierpienia, nienawiści, strachu.... Z tego wszystkiego co więzi nasze myśli, a nierzadko paraliżuje nasze ruchy i nie pozwala nam żyć, odbiera nam siły. Jezus Chrystus przywraca do życia, prowadzi do wolności. To jest prawda, którą głosimy i którą żyjemy jako chrześcijanie nie tylko w Wielkanoc, ale i na co dzień.
To jest ta sama prawda, która zawiera się także w sakramencie Wieczerzy Pańskiej – tylko że tam w sposób namacalny, po to, aby jeszcze łatwiej było nam uwierzyć w to, że Chrystus nas uwalnia. Ale to jest nadal ta sama prawda. Tak więc nawet jeśli w obecnym czasie nie możemy przystąpić w kościele do Komunii, to tak naprawdę, wbrew różnym opiniom, nic nie tracimy z Bożej łaski. Bóg nadal się nami opiekuje! Tylko po prostu, zamiast ust, musimy otworzyć swoje uszy i przyjąć tę prawdę. Oczywiście, to jest trudniejsze, ale za tym wszystkim nadal stoi ten sam Bóg. Bóg, który chce nas wyprowadzać na wolność z naszego Egiptu.
Zastanów się dzisiaj, czym jest Twój Egipt? Co nie daje ci spokoju i odbiera życiowe siły?
Dzisiaj dla wielu Egiptem jest strach: o zdrowie – własne i bliskich, o pracę czy o przyszłość. Ten strach może paraliżować i przejmować nad nami kontrolę, czyniąc z nas niewolników.
Ale tak nie musi być, Chrystus, może nas od tego strachu uwolnić. Wyprowadzić z Egiptu. Wolność od strachu nie oznacza jednak nagłej zmiany sytuacji, ale zmianę perspektywy - nowe spojrzenie na świat, życie i Boga. Jedyne co musimy, możemy zrobić, to zaufać Mu, tak jak zaufali Izraelici. Wtedy otrzymamy pokój – pokój, który przewyższa wszelki rozum!
Czy zaufasz Bogu, że On cię przeprowadzi przez każdy Egipt?
Amen.
ks. Arkadiusz Raszka