Święto rodzinne 2014
Co roku w naszej parafii ma miejsce święto rodzinne. Jest to już tradycyjnie połączony Dzień Matki, Dzień Dziecka i Dzień Ojca. W tym roku święto rodzinne – grill w ogrodzie parafialnym - odbyło się w niedzielę 29. czerwca. Nabożeństwo odprawił ks. bp Jan Cieślar.
Było to jednocześnie nabożeństwo na zakończenie roku szkolnego. Dzieci uczęszczające do międzyszkolnego punktu katechetycznego w naszej parafii otrzymały świadectwa z nauki religii oraz drobne upominki.
Kazanie wygłosił ks. Georg Leupold, przewodniczący Komitetu Pomocy ewangelicko-luterańskich Niemców z Polski, którego przodkowie przez wiele lat blisko związani byli z naszym miastem, co więcej, który w Pabianicach spędził swe dzieciństwo.
Po nabożeństwie wszyscy licznie zgromadzili się w ogrodzie parafialnym, przy dobrej pogodzie i smakowitych potrawach szybko upłynął czas na wspólnych rozmowach.
Poniżej zamieszczamy polskie tłumaczenia wygłoszonego przez naszego zagranicznego gościa kazania, zachęcamy serdecznie do lektury:
Łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa. Amen.
Drogie siostry i drodzy bracia w Chrystusie, drogi zborze!
Nie jest to miłe gdy jesteśmy osaczeni i zmuszeni się bronić, - jeżeli powątpiewa się w nasze słowa, a nasze czyny stawia pod znakiem zapytania, jeżeli podkopuje się nasz autorytet, nasz urząd.
To nie jest miłe. To dotyka nas bardzo głęboko. Szczególnie wtedy, gdy to co czynimy i wykonujemy, robimy zgodnie z nakazem naszego sumienia.
Wtedy musimy się bronić, na tyle na ile jesteśmy w stanie. Wtedy jesteśmy zmuszeni wyliczać, co możemy wymienić na naszą obronę, wszystko co uczyniliśmy. Nawet jeżeli nie chcemy o tym mówić publicznie, bo robiliśmy to z chęcią i z nieprzymuszonej woli. Ale czujemy się do tego zmuszeni, zapędzeni w kozi róg i wiemy, że musimy jakoś się bronić.
Podobne odczucia miał apostoł św. Paweł w chrześcijańskim zborze w Koryncie. Byli tam chrześcijanie, którzy powątpiewali w jego autorytet, stawiali jego apostolskie powołanie pod znakiem zapytania, i, co dla niego było najgorsze, którzy tym samym wątpili we wszystko,co głosił w imieniu Jezusa Chrystusa: w Ewangelię – dobrą nowinę swojego Pana i Zbawiciela.
W takiej sytuacji pisze Paweł list do chrześcijańskiego zboru w Koryncie. Z takiej perspektywy musimy więc spojrzeń na fragment Pisma Świętego, który służyć ma nam dziś za tekst kazalny, podstawę rozważania:
Bo jeśli ewangelię zwiastuję, nie mam się czym chlubić; jest to bowiem dla mnie koniecznością; a biada mi, jeślibym Ewangelii nie zwiastował. Albowiem jeśli to czynię dobrowolnie, mam zapłatę; jeśli zaś niedobrowolnie, to sprawuję tylko powierzone mi szafarstwo. Jakąż tedy mam zapłatę? Tę, że zwiastując ewangelię czynię to darmo, aby nie korzystać z prawa, jakie mi daje zwiastowanie ewangelii. Będąc wolnym wobec wszystkich, oddałem się w niewolę wszystkim, abym jak najwięcej ludzi pozyskał.
I stałem się dla Żydów jako Żyd, aby Żydów pozyskać; dla tych, którzy są pod zakonem, jakobym był pod zakonem, chociaż sam pod zakonem nie jestem, aby tych, którzy są pod zakonem, pozyskać. Dla tych, którzy są bez zakonu, jakobym był bez zakonu, chociaż nie jestem bez zakonu Bożego, lecz pod zakonem Chrystusowym, aby pozyskać tych, którzy są bez zakonu. Dla słabych stałem się słabym, aby słabych pozyskać; dla wszystkich stałem się wszystkim, żeby tak czy owak niektórych zbawić. A czynię to wszystko dla ewangelii, aby uczestniczyć w jej zwiastowaniu.
1. list ap. św. Pawła do Koryntian rozdział 9, wiersze 16 - 23
Jedyne o co chodzi Pawłowi to: przekazać dalej wieść o Jezusie Chrystusie. Przekazać dalej Ewangelię. On nie może inaczej. On musi to czynić – dla dobra sprawy, dla Ewangelii. Nie za jakieś wynagrodzenie, nie za wszystkie pieniądze tego świata, lecz z własnej nieprzymuszonej woli, bez korzyści finansowych.
Tu chodzi tylko o Ewangelię! Tu chodzi o dobrą nowinę, dla nas ludzi głoszoną! Rozprzestrzenianie tej dobrej nowiny, jest celem apostoła Pawła. To jest też naszym celem, jako chrześcijan. To jest jasne i nie pozostawia żadnych wątpliwości. Żeby tego dopiąć, możemy posługiwać się różnorodnymi metodami.
Paweł wymienia s w o j e drogi, które mają prowadzić do celu: Żydowi być Żydem słudze sługą słabemu słabym. Dla wszystkich stałem się wszystkim, żeby tak czy owak niektórych zbawić. Tak pisze Paweł.
Cel jest jednoznaczny: Głoszenie Ewangelii Jezusa Chrystusa, by niektórych zbawić. W jaki sposób dopnę tego celu? - Można dyskutować na temat właściwych dróg do celu. Na temat najlepszych metod temu służących, możemy mieć różne zapatrywania i opinie. Tak czy owak powinniśmy czynić wszystko z rozmysłem, gdy głosimy Ewangelię Jezusa Chrystusa. Co jednak znaczy „z rozmysłem”? Mamy mądrze postępować – być dyplomatyczni? Mamy schlebiać? Mamy dla wszystkich stać się wszystkim, tylko po to by zjednać kilka osób dla Chrystusa? Czy każdy sposób jest dobry, jeżeli chodzi o Ewangelię, jeżeli stawką jest „dobra nowina”? Czy mamy wykazać się zrozumieniem dla wszystkiego i dla wszystkich? Mamy udawać słabych, by zjednać słabych dla Jezusa? Mamy się zachowywać tak, jakbyśmy byli Żydami, gdy chcemy zainteresować Żydów Chrystusem? Mamy być tacy jak więźniowie, gdy chcemy zjednać więźniów dla Jezusa? Udawać, czynić tak, jakoby...?
Jak już zostało powiedziane: Na temat odpowiednich metod można się spierać i dyskutować. Można mieć różne zapatrywania na temat najlepszych dróg do celu - Co mówi nam na ten temat nasz Pan i Zbawiciel Jezus Chrystus? Sam Jezus Chrystus wygłasza według Ewangelii św. Mateusza (5, 37) słowa: „Niechaj więc mowa wasza będzie: Tak - tak, nie - nie, bo co ponadto jest, to jest od złego.” A gdy rozsyła swych uczniów, by głosili Królestwo Boże czyni to ze słowami: „I gdyby kto was nie przyjął i nie słuchał słów waszych, wychodząc z domu lub z miasta onego, strząśnijcie proch z nóg swoich. ” (Mat. 10, 14)
Dawać świadectwo, - tak! To mamy czynić, lecz nie strać się za wszelką cenę przekonać. Mówić – tak! To mamy robić, rozgłaszać wieść o dobrej nowinie, którą przyniósł za sobą Jezus Chrystus, - tak! To mamy czynić, lecz bez przesadzania w namawianiu! Kto przesadza, ten idzie za daleko. Powiedzieć, co trzeba. Jasno, nie pozostawiając wątpliwości. Czynić to co nam przystoi. Bez zwątpienia. Nie owijać niepotrzebnie w bawełnę. Tak, tak. Nie, nie. A jeżeli ktoś nie chce tego ani słyszeć, ani widzieć, odejść i strząsnąć proch z nóg swych. Tak mówi Jezus - Dobra nowina, dla nas ludzi, nie jest ukryta, lecz leży otwarta przed nami - Jezusowa Ewangelia staje nam wyraźnie i jaskrawo przed oczyma.
Ale to samo przez się nie wystarczy. Ewangelia, musi wniknąć głęboko w nas. Musi dostać się do naszych serc i tam zamieszkać. Wtedy dopiero możemy świecić tym, czym jesteśmy wypełnieni: światłością dobrej nowiny, która nas podnosi, gdy upadamy, która nam dodaje otuchy, gdy się boimy, która nas pociesza, gdy cierpimy, która daje nam nadzieję, gdy chcieliśmy się już poddać, która pozwala nam żyć, gdy umrzemy. Jezus Chrystus jest Ewangelią, Jezus Chrystus jest dobrą nowiną. On, którego zapowiadała nam Boża miłość, On, który spełnił Bożą wolę. Jezus Chrystus: jest Ewangelią, To o czym my mówimy, On to wypełnił swym życiem. Dla nas się narodził. Dla nas stał się człowiekiem. Dla nas cierpiał. Dla nas zmarł. Dla nas wstąpił na niebiosa. Dla nas siedzi po prawica Boga, Ojca naszego wszechmogącego - i czeka na nas.
To jest centrum, środkiem naszej wiary: to dla nas, to dla mnie. W życiu i w śmierci. Kto ma oczy do patrzenia, drogie siostry i drodzy bracia w Chrystusie, niechaj patrzy! Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!
Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa, miłość Boga Ojca i społeczność Ducha Świętego niechaj będą z wami wszystkimi teraz i na wieki wieków. Amen.